piątek, 28 marca 2014

Jak pogodziłam się z ołówkiem?

Od niepamiętnych czasów chwyciłam się za ołówek. Z początku miałam zamiar jedynie z nim się pobawić, ale ostatecznie uznałam, że skrzywdziłabym sówkę zostawiając ja w szarościach, wiec pobiegłam do sklepu po pierwsze lepsze kredki. A to że najbliższym sklepem był angielski "funciak" to miałam do wyboru 2 rodzaje kredek, oczywiście każde za 1F. Stanęłam więc przed dylematem czy wziąć kredki, które wyglądają na lepsze, z wyraźnym dopiskiem na opakowaniu, że są to kredki do rysowania, zawracającym jedynie 6 kolorów, czy też może zwykłe kredki, które miały zdecydowanie dużo więcej kolorów. No przecież nie byłabym sobą gdybym nie wzięła większego opakowania :D
Ta więc po krótkiej kredkowej przygodzie muszę stwierdzić, że wycisnęłam z nich wszystko co tylko mogłam, bo gorszych moje oczy jeszcze nie widziały :P


3 komentarze:

  1. O super, sama uwielbiałam kiedyś rysować, może dzięki Tobie zmotywuję się by znów zacząć i może na swoim blogu pokaże jakieś pracę, gdyż mam blog też o własnej twórczości, dopiero "raczkuje", jeśli masz ochotę zajrzyj:
    http://sart-world.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń